Co to jest ego ?
To w Break Free bilans przyjemności. Jeśli ilość i jakość przyjemności jest większa od nieprzyjemności, to moje ego jest zaspokojone. Czuję się wtedy co najmniej znośnie. Mam chęci do wszelkiej aktywności i z optymizmem patrzę w przyszłość.
A jeśli przeważa ilość i jakość nieprzyjemności, to dzieje się odwrotnie. Czuję się nie w sosie i nie wierzę, że mogą się udać najprostsze wyzwania A głównym sprawcą jest stres.
Na pytanie czym jest ego, próbowało odpowiedzieć bardzo wielu. Z Freudem na czele. Ale nie będziemy ich cytować, gdyż te odpowiedzi trudno zrozumieć. W dodatku żadna z nich nie tłumaczy powstawania uzależnień i depresji.
Dlatego w Break Free ego, to po prostu mój bilans przyjemności, z którego wynika moje ogólne samopoczucie. I mój stosunek do siebie oraz wszystkiego co mnie otacza. Moje ego daje czasami taką siłę, że jestem w stanie góry przenosić.
A innym razem jest tak słabe, że brak mi siły i chęci nawet do tego, aby rano wstać z łóżka. I dzięki temu uproszczeniu łatwo zrozumiesz co jest Twojemu ego potrzebne. By czuć się w miarę znośnie nawet wtedy, gdy wszystko wokół się wali i pali.
To proste ! Będę czuć się dobrze tak długo, kiedy ilość i jakość przyjemności będzie większa od tego co jest dla mojego ego nieprzyjemne. Bo moje ego, tak jak ego nas wszystkich jest uzależnione od tego, co sprawia mu przyjemność.
Z tego powodu, wszyscy jesteśmy uzależnieni od przyjemności. Włącznie z noworodkiem, który właśnie przed chwilą się urodził. I często u dorosłych reakcja na gwałtowne pozbawienie przyjemności, jest podobna jak u noworodka.
A noworodek krzyczy w niebogłosy i wierzga kończynami, gdyż pozbawiono go nagle wszystkiego, co przez całej jego życie sprawiało mu przyjemność przez. Złości się, gdyż ego jest teraz na wielkim minusie. Bo nagle stracił to ciche, przytulne i bezpieczne miejsce w brzuszku mamy.
I ten minus jest coraz jeszcze większy, gdyż nagle zrobiło się zimno, głośno i robią z nim wiele rzeczy, które są bardzo nieprzyjemne. I przez to jego stres ciągle i szybko rośnie. A uspokaja się dopiero wtedy, gdy opatulony w kocyk znów słyszy to miarowe i ciche stukanie serca mamy, które towarzyszyło mu przez całe jego życie.
Nie zawsze tak gwałtownie, ale wszyscy pokazujemy, że nasze ego jest na minusie. Bo problem z przyjemnościami wszyscy mamy taki, że większość z nich jest tak samo ulotnych jak perfumy.I im gorszej są jakości, tym szybciej się ulatniają. Dlatego żeby czuć się dobrze, muszę ciągle dostarczać przyjemności Twojemu ego.
Sęk w tym, że te prawdziwe przyjemności, tak samo jak dobre perfumy, więcej kosztują. Przede wszystkim kosztują dużo wysiłku, aby zdobyć środki na taką prawdziwą przyjemność, którą można kupić, ale nie szkodzi ona nikomu. Jak choćby udane wakacje z rodziną.
Bo tych największych prawdziwych przyjemności, jak czyjaś miłość, szacunek , lojalność czy przyjaźń, w ogóle nie można kupić za żadne pieniądze. I trzeba się czasem bardzo długo natrudzić, aby je zdobyć.
Dlatego nasz bilans przyjemności często znajduje się w okolicy zera lub jest na lekkim minusie. I przez jakiś czas mogę to przetrzymać.
Ale na dłuższą metę, taki stan ego jest trudny do zniesienia. I prędzej czy później muszę sięgnąć po coś, co poprawi stan ego i moje samopoczucie.
Dlatego kiedy długo brakuje mi prawdziwych przyjemności, które nie szkodzą nikomu, sięgam po te przyjemności, które mogę szybko i tanio zdobyć. I sięgam po nie nawet wtedy, kiedy wiem, że mogą Ci zaszkodzić. Albo zaszkodzą komuś innemu.
Ale te przyjemności są zwykle bardzo ulotne. Trzeba ich dużo i muszę sprawiać je sobie często. Dlatego, kiedy dużo i często ich używam, to łatwo się od nich uzależniam.
A przez prawie ostatnie trzy lata tych prawdziwych przyjemności bardzo mi brakowało. Bo z dnia na dzień, pozbawiono mnie i wszystkich dookoła, tego wszystkiego, co w życiu sprawiało przyjemność.
I nie można było zdobyć nawet tych prawdziwych przyjemności, które da się kupić za pieniądze. Jak choćby wyjście na obiad do restauracji, do teatru czy kina.
Ale najgorsze było to, że od momentu kiedy przyjemności było jak na lekarstwo, wszyscy zaczęliśmy żyć w długotrwałym stresie. Bo pojawiły się obawy o życie moje i najbliższych oraz o podstawy swojej egzystencji.
W dodatku większość z nas z dziećmi włącznie, trafiła do domowego aresztu. Bez wyroku i za niewinność. Nic więc dziwnego, że u mnie i u wszystkich pojawiły się tak silne i nieprzyjemne uczucia jak strach, złość, frustracja, niepewność, przygnębienie czy uczucie pustki i bezsilności.
A to właśnie z takich nieprzyjemnych uczuć jest zbudowany stres. Doświadczyliśmy wtedy tych nieprzyjemnych uczuć bardzo wiele. I doświadczamy ich nadal coraz więcej. Z powodu niewygasłej ciągle pandemii wirusa i wojny oraz kryzysu, który ona wywołała.
W dodatku wszyscy problem mamy taki, że o te nieprzyjemne uczucia wcale nie trzeba się starać. Ponadto wszystkie są za darmo. I nie są niestety tak bardzo ulotne, jak te przyjemne.Bo są lepkie jak ciepła smoła i trudno się ich pozbyć. A niektóre z nich potrafią utkwić w moim ego i być bardziej upierdliwe jak drzazga za paznokciem., czy wrzód na d...e.
I to z ich powodu mój bilans przyjemności jest zwykle długo na minusie. Zwłaszcza jeśli brakuje mi prawdziwych przyjemności. Ponadto te nieprzyjemne emocje są bardziej zaraźliwe, niż te przyjemne.Ba, są nawet bardziej zaraźliwe niż wirusy. I łatwo się nimi zarazić nawet bez osobistego kontaktu z osobą, która je rozsiewa. Znakomite są do tego wszystkie media, zwłaszcza elektroniczne.
Dlatego wielu z nas, by poprawić bilans przyjemności i nakarmić przyjemnościami swoje ego, popełniło ostatnio życiowy błąd. I zaczęło sięgać po ulotne przyjemności, które łatwo zdobyć i działają szybko. I zapewne się od nich uzależnili.
A ci, którzy już wcześniej w ten sposób poprawiali swój bilans przyjemności, popełnili kolejny życiowy błąd zwiększając dawkę tych ulotnych przyjemności, które im dotąd pomagały. I pogłębili swoje uzależnienie. Albo sięgnęli po dodatkową ulotną, ale znacznie silniejszą przyjemność. I skomplikowali swoje życie uzależnieniem krzyżowym.
Ale niestety te ulotne przyjemności, nie mogą sprawić, żeby bilans przyjemności dłużej niż jeden, lub kilka dni był na plusie. A ego było zaspokojone.Bo stres w jakim dziś wszyscy żyjemy jest bardzo silny. I codziennie funduje nam nową dawkę silnych i nieprzyjemnych emocji. Powodów do tego nie brakuje w rodzinie, pracy, szkołach i na uczelniach. Wywołują je też informacje w mediach.
I dlatego ci, którzy nie chcieli lub nie mogli sięgnąć po ulotne przyjemności, zapadają się teraz cicho i niezauważalnie w życie bez jakiejkolwiek przyjemności. Takie życie jest chorobą zwaną depresją.
Dlatego musimy szybko zrobić wszystko, by trwale poprawić bilans przyjemności i stan ego nas wszystkich. I zrobić to jak należy, czyli walcząc ze stresem, który zapełnia ego nieprzyjemnymi emocjami. I sprawia, że ego jest ciągle na minusie.
Bo można, i to dużo skuteczniej, poprawić swój bilans przyjemności, niż sięgać po ulotne przyjemności. A jedynym skutecznym sposobem jest pozbyć się z ego nieprzyjemnych emocji. I tego się nauczysz w Break Free. Później nauczysz się również tego, jak czerpać przyjemność z rzeczy nieprzyjemnych. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy trudno o prawdziwe przyjemności, jest to bezcenna umiejętność.
Bo rzeczy nieprzyjemnych jest pod dostatkiem i nie trzeba się o nie starać. Poza tym wszystkie są za darmo. I z łatwością znajdziesz taką nieprzyjemność, dzięki której sprawisz sobie prawdziwą przyjemność.
I trzeba te dwie umiejętności opanować zanim większość z nas od czegoś się uzależni lub popadnie w depresję. Nikt nie wie kiedy to nastąpi. Ale specjaliści wiedzą, że od prawie trzech lat coraz szybciej zbliżamy się do tego punktu.
Gdyż jeszcze przed pandemią uzależnionych było bardzo wielu. Nie wiadomo ilu ich jest, gdyż nikt nigdy dokładnie ich nie policzył. Ale korzystając z szacunkowych danych WHO sprzed pandemii, palaczy tytoniu, uzależnionych od alkoholu, jedzenia, hazardu oraz narkotyków było łącznie 2 miliardy 800 milionów dorosłych osób.
A to więcej niż 1/3 dorosłej populacji mieszkańców Ziemi. Nie uwzględniono jednak wielu innych a powszechnych uzależnień. A o ilości osób z depresją, mówi się tylko, że będzie to pandemia XXI wieku. Nie wyglądało to zbyt dobrze jeszcze przed pandemią wirusa. A nikt nie wie, ile osób uzależnionych i z depresją przybyło w ostatnim czasie.
Dlatego musimy jak najszybciej zacząć się ratować bilans przyjemności i stan ego Nas wszystkich. Bo kiedy osób uzależnionych i z depresją będzie więcej niż wolnych od tych chorób, to nasze życie zacznie być koszmarem nie do zniesienia.